Staliśmy pośrodku niczego patrząc na Mekong.
R: No... rozmach miasta nie przytłacza... P: O boshe... co my tu będziemy robić 3 dni?!
Cała noc w autobusie, stanie na granicy w upale, ogólnie duże zmęczenie. Wzieliśmy taksówkę, żeby szybko dostać się do tajskiej ambasady – szybko, bo przed jej zamknięciem. Mieliśmy dosłownie moment na wypełnienie papierów, jeszcze krótszy moment na zrobienie zdjęcia i niekończący się moment na wkurzanie się na opłaty za wizę tajską. Pytamy się radośnie, czy jutro wiza do odbioru a życzliwa Pani odpowiada, że nie, że w poniedziałek oczywiście. Ojej, no to sobie posiedzimy w Vientiane nieoczekiwanie...
Pierwszy wrażenia nad Mekongiem...
A tu centrum miasta, a właściwie stolicy Laosu :)