Mniejszym lub większym przypadkiem, z pomocą Happy’ego oczywiście, dotarliśmy na targ zoologiczny. To co ujrzeliśmy wychodząc z metra przeszło nasze oczekiwania! Niekończące się korytarze: z rybkami, ze sprzętem wędkarskim, z akwariami, z psami i kotami (tylko rasowe naturalnie), i nie wiadomo z czym jeszcze, bo dzień już nam się skończył…
Spędziliśmy całkiem sporo czasu na tym targu i chyba nawet połowy nie zobaczyliśmy. Za to szalenie nam się spodobała część z psami i kotami. No ok., siedziały w klatkach ale jakie były zadbane! Kąpanie, suszenie, szczotkowanie, cała psia i kocia pielęgnacja na najwyższym poziomie. No i niektóre małe kocie cholery trochę do nas ciągnęły…
Generalnie rzecz ujmując, widok małej Chinki niosącej większego od niej szczeniaka Bernardyna jest po prostu ujmujący :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz