Mimo, że o HK zostało powiedziane i napisane chyba wszystko pokusimy się jednak o nasze małe podsumowanie.
Przede wszystkim HK cały czas zdumiewa i zachwyca. I naprawdę nie jest ważne ile czasu tam spędziliśmy, ile razy byliśmy na Wyspie, jak często siedzieliśmy nad Zatoką. Za każdym razem „dupę nam urywało” – cytując klasyka.
Po drugie system kolei podziemnych. Jeżdżąc metrem, metrem które wybudowali sobie cffaniaki POD Zatoką , wspominaliśmy rzewnie jedną linię warszawskiego metra. Nie wykluczamy jednak opcji, że będziemy kiedyś wspominać rzewnie czasy tylko jednej linii warszawskiego metra, bo będzie już wybudowana linia druga. A może kiedyś metro połączy dwa brzegi Wisły? Piękne to będą czasy, eh...
Po trzecie Yoshinoya. A dokładniej ryż z kurczaczkiem w tym „brązowym sosiku”. Każde miasto, w którym można znaleźć Yoshinoya po prostu musi być super! I nie jestem pewna czy Yoshinoya jednak nie powinna być na miejscu pierwszym naszego podsumowania ;)
I na koniec uwaga ostatnia. HK niewątpliwie jest metropolią. Codziennie niesamowite ilości ludzi przetaczają się przez ulicę, samochody się ciągną jakby w nieskończoność. A mimo tego, nikt nikogo nie popycha, nie ma agresji, i nikt nie warczy na nikogo. I to jest dopiero niesamowite!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz