piątek, 4 marca 2011

Potencjalna terrorystka

Kupiłam bilet do Hong Kongu, złapałam dobrą promocję na one way bilet. Zadowolona byłam, dopóki nie dotarłam na lotnisko.
Piękne Okęcie mnie przywitało, szybkie pożegnanie z Krzysiarzem (dzięki wielkie!), ostatnie spojrzenie na brrr...! zimę i ruszam w „piękny rejs”. Jako, że miałam lecieć liniami El Al przygotowana byłam na rozmowę, intentywną kontrolę i inne takie bzdety. Niestety byłam samotnie podróżującą kobietą, z biletem w jedną stroną, bez konkretnych planów na przyszłość i na dodatek tylko ja sama mogłam potwierdzić swoje zatrudnienie. Dodatkowo dzień przed wylotem nocowałam u wyżej wspomnianego Krzysiarza, który miał czelność we włanym domu(!) mieć dostęp do mojego bagażu! Wszystko to sprawiło, że zostałam uznana za terrorystkę. Cały mój bagaż przetrzepali, zabrali laptopa i aparat fotograficzny z bagażu podręcznego. Asystę miałam do momentu, kiedy usiadłam w samolocie. Nawet do toalety musiałam iść z miłą Panią, bo pewnie jak bym sama poszła to bym coś podłożyła ;)
Nie powiem, cała ta kontrola to mały pikuś w porównaniu z kontrolą w Brazylii, ale jeśli jesteś samotnie podróżującą kobietą z tak zwanym samozatrudnieniem i masz słabe nerwy - nie wybieraj linii lotniczych El Al.
Poza tym mają naprawdę niesmaczne jedzenie na pokładzie...
PS. Lecąc nad Himalajami, zobaczyłam niesamowicie wysoko położoną malutką wioskę. Na stromych, surowych skałach stało sobie kilka domków, wokół których wiła się jedna droga. Rzecz warta zobaczenia i uchwycenia gdyby nie fakt, że jako potencjalna terrorystka nie mogłam robić zdjęć, ponieważ mój aparat nie leciał razem ze mną...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

NO NARESZCIE!!. JUŻ MYŚLAŁA ŻE PRZEPADLI GDZIEŚ W CHINACH, ZATRUDNIENI W FABRYCE PRODUKUJĄCEJ DŻINSY. CZEKA NA OFICJALNE POZDROWIENIA, I TERAZ NA SPOTKANIA BĘDZIE PRZYCHODZIŁA Z OCHRONIARZEM, ŻEBY UNIKNĄĆ ZAMACHU

Paula pisze...

Żyjemy, żyjemy :) i szykujemy specjalnego posta ze specjalnymi pozdrowieniami, PAMIĘTAM :)