poniedziałek, 28 marca 2011

Gāoshāo 高烧 czyli gorączka po chińsku

Czasem człowieka dopada choroba.


Jakie środki zaradcze?

Wiadomo, że najlepiej na nogi stawia rosołek. Poszliśmy więc na gorącą zupkę do muslima. Rewelacyjny ręcznie robiony makaron plus świeża i aromatyczna zupa.






Zupka dobrze rozgrzewa, niestety czasem potrzebne są medykamenty. 


Z lekkim niepokojem udałam się więc do apteki. Niepokój oczywiście wywołany był różnicami językowymi. Zdeterminowana byłam jednak bardzo - mój chorusek nie wyglądał najlepiej (oceńcie sami na zdjęciu poniżej). Na szczęście zaopatrzona byłam w Advanced Comunicator wersja 0.0. i już po kilku chwilach w aptece doszłam z chińską aptekarką do pełnego zrozumienia. Co prawda mój sposób komunikacji rozbawił ją do łez, nie zmienia to faktu, że wróciłam do mieszkania zaopatrzona w paracetamol i inne potrzebne specyfiki.

2 komentarze:

Alicja pisze...

Ej, nabyliście już umiejętność pochłonięcia takiej zupki patyczkami? :] czarna magia :)

Paula pisze...

Dla mnie jedzenie zupy pałeczkami było nowością, w związku z tym jak tylko zaczynałam jeść ("raczej
" niezdarnie mi to wychodziło...) podchodziła do mnie miła Pani i dawała widelec! Stwierdziłam, że to już chyba łatwiej zupę wcinać pałeczkami ;)
p.