niedziela, 19 kwietnia 2009

Cena fascynacji

Kilka godzin snu w normalnych warunkach (łóżko a nie siedzenie w autobusie) dało nam całkiem sporo siły, żeby jechać dalej. Przede wszystkim trzeba było zorganizować transport do granicy, a najlepiej do Caseres, czyli miasta już w Brazylii (położonego 90km od granicy). A z Caseres mieliśmy łapać autobus już bezpośredni do Brasilii.
Okazało się, że taksówka do granicy (jedyny transport) kosztowała 30Bs., ale do Caseres już 100 reali brazylijskich, czyli 150zł. Udało nam się po wieku kombinacjach wytargować 80 reali... i tak majątek!
A tak wyglądało przejście przez granicę boliwijsko-brazylijską:

Przystanek pierwszy. Stempelek wyjazdowy z Boliwii. Okazało się, że troszkę nam się w Boliwii zasiedziało. Mieliśmy wizę na 30 dni, o czym kompletnie zapomnieliśmy! Tak bardzo zapomnielismy, że wyjeżdżalismy z Boliwii po ponad 50 dniach. Za przedlużenie sobie pobytu bez odpowiedniego pozwolenia są kary. Wysokie. Na 'dzień dobry' usłyszeliśmy, że musimy zapłacić 400Bs. W sumie to i mało i dużo jednocześnie, problem polegał na tym, że nie mieliśmy takich pieniędzy przy sobie. Na szczęście Boliwia to miły kraj, kobiecy uśmiech i dekolt są w cenie :) Po krótkiej rozmowie stanęło na 200Bs. za dodatkowy stempelek przedłużający nasz pobyt w tym pięknym kraju. Inne stempelki też zostały wbite, więc byliśmy gotowi do dalszej podróży :)
Przystanek drugi. "Dość szczegółowe" przetrząśnięcie naszych bagaży podręcznych, jesteśmy już po stronie brazylijskiej. Panowie niezbyt mili.
Przystanek trzeci. Tym razem nasze plecaki, które zostały skrupulatnie na części pierwsze rozłożone. Chłopaki z kontroli śmieszne, trochę starali się gadać po angielsku. I ze zdziwieniem pytali nas dlaczego znamy angielski skoro w naszym kraju mówi się po polsku? I tak wszyscy Europejczycy mają!!
Przystanek czwarty. Punkt medyczny. Szczepionki przeciwko żółtej febrze nader przydatne.
Przystanek piąty. Policja federalna w Caseres. Dostaliśmy stempelki wjazdowe :) Na policji, miły pan próbował nam wmówić, że Brazylijczycy to fajni i mili ludzie. BULL SHIT!!

W końcu w Caseres. Widać, że granica po stronie boliwijskiej nie istnieje - wszystkie kontrole (baardzo szczegółowe) są po stronie brazylijskiej.
Po stronie brazylijskiej powitały nas także brazylijskie ceny.... :(

Bilet Caseres - Brasilia: R$ 140 (!!!!!)

Po drodze mijaliśmy Pantanal, to cudo w Boliwii sprzedają 1Ha/1$ :/

I kofboja spotkaliśmy :)

Brak komentarzy: