Okazało się, że taksówka do granicy (jedyny transport) kosztowała 30Bs., ale do Caseres już 100 reali brazylijskich, czyli 150zł. Udało nam się po wieku kombinacjach wytargować 80 reali... i tak majątek!
A tak wyglądało przejście przez granicę boliwijsko-brazylijską:
Przystanek pierwszy. Stempelek wyjazdowy z Boliwii. Okazało się, że troszkę nam się w Boliwii zasiedziało. Mieliśmy wizę na 30 dni, o czym kompletnie zapomnieliśmy! Tak bardzo zapomnielismy, że wyjeżdżalismy z Boliwii po ponad 50 dniach. Za przedlużenie sobie pobytu bez odpowiedniego pozwolenia są kary. Wysokie. Na 'dzień dobry' usłyszeliśmy, że musimy zapłacić 400Bs. W sumie to i mało i dużo jednocześnie, problem polegał na tym, że nie mieliśmy takich pieniędzy przy sobie. Na szczęście Boliwia to miły kraj, kobiecy uśmiech i dekolt są w cenie :) Po krótkiej rozmowie stanęło na 200Bs. za dodatkowy stempelek przedłużający nasz pobyt w tym pięknym kraju. Inne stempelki też zostały wbite, więc byliśmy gotowi do dalszej podróży :)
Przystanek drugi. "Dość szczegółowe" przetrząśnięcie naszych bagaży podręcznych, jesteśmy już po stronie brazylijskiej. Panowie niezbyt mili.
Przystanek trzeci. Tym razem nasze plecaki, które zostały skrupulatnie na części pierwsze rozłożone. Chłopaki z kontroli śmieszne, trochę starali się gadać po angielsku. I ze zdziwieniem pytali nas dlaczego znamy angielski skoro w naszym kraju mówi się po polsku? I tak wszyscy Europejczycy mają!!
Przystanek czwarty. Punkt medyczny. Szczepionki przeciwko żółtej febrze nader przydatne.
Przystanek piąty. Policja federalna w Caseres. Dostaliśmy stempelki wjazdowe :) Na policji, miły pan próbował nam wmówić, że Brazylijczycy to fajni i mili ludzie. BULL SHIT!!
W końcu w Caseres. Widać, że granica po stronie boliwijskiej nie istnieje - wszystkie kontrole (baardzo szczegółowe) są po stronie brazylijskiej.
Po stronie brazylijskiej powitały nas także brazylijskie ceny.... :(
Bilet Caseres - Brasilia: R$ 140 (!!!!!)
A tak wyglądało przejście przez granicę boliwijsko-brazylijską:
Przystanek pierwszy. Stempelek wyjazdowy z Boliwii. Okazało się, że troszkę nam się w Boliwii zasiedziało. Mieliśmy wizę na 30 dni, o czym kompletnie zapomnieliśmy! Tak bardzo zapomnielismy, że wyjeżdżalismy z Boliwii po ponad 50 dniach. Za przedlużenie sobie pobytu bez odpowiedniego pozwolenia są kary. Wysokie. Na 'dzień dobry' usłyszeliśmy, że musimy zapłacić 400Bs. W sumie to i mało i dużo jednocześnie, problem polegał na tym, że nie mieliśmy takich pieniędzy przy sobie. Na szczęście Boliwia to miły kraj, kobiecy uśmiech i dekolt są w cenie :) Po krótkiej rozmowie stanęło na 200Bs. za dodatkowy stempelek przedłużający nasz pobyt w tym pięknym kraju. Inne stempelki też zostały wbite, więc byliśmy gotowi do dalszej podróży :)
Przystanek drugi. "Dość szczegółowe" przetrząśnięcie naszych bagaży podręcznych, jesteśmy już po stronie brazylijskiej. Panowie niezbyt mili.
Przystanek trzeci. Tym razem nasze plecaki, które zostały skrupulatnie na części pierwsze rozłożone. Chłopaki z kontroli śmieszne, trochę starali się gadać po angielsku. I ze zdziwieniem pytali nas dlaczego znamy angielski skoro w naszym kraju mówi się po polsku? I tak wszyscy Europejczycy mają!!
Przystanek czwarty. Punkt medyczny. Szczepionki przeciwko żółtej febrze nader przydatne.
Przystanek piąty. Policja federalna w Caseres. Dostaliśmy stempelki wjazdowe :) Na policji, miły pan próbował nam wmówić, że Brazylijczycy to fajni i mili ludzie. BULL SHIT!!
W końcu w Caseres. Widać, że granica po stronie boliwijskiej nie istnieje - wszystkie kontrole (baardzo szczegółowe) są po stronie brazylijskiej.
Po stronie brazylijskiej powitały nas także brazylijskie ceny.... :(
Bilet Caseres - Brasilia: R$ 140 (!!!!!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz