sobota, 21 marca 2009

Z Sucre do Potosi

Pewnego cudownego dnia przyszło nam do głowy, że z Sucre trzeba się ruszyć gdzieś dalej, bo troszkę nam się w Sucre zasiedziało. Udaliśmy się więc na dworzec celem zdobycia informacji. No i się dowiedzieliśmy, że "jutro" to nigdzie nie pojedziemy, bo "jutro" to autobusy nie jeżdżą. Bardzo rozsądnie padło z naszej strony pytanie "porque?" - odpowiedz była krótka i zwięzła, no i jakże wymowna "EL CARNAVAL" :)
No i zostaliśmy sobie w Sucre jeszcze dwa dni dłużej - widocznie miasto nas polubiło tak samo jak my je i nie chciało nas wypuścić ze swoich białych uliczek :)

Bilet Sucre-Potosi: 20Bs/osoby; sweter z 50% alpaki: 75-85Bs; porcja kurczaka z frytami najlepszego na świecie, w Pollo Rosita: 16-23Bs.

Żeby nie było. W końcu się z Sucre ruszyliśmy. Droga do Potosi to trzy godziny niesamowitych wrażeń estetycznych! Jakby to opisać? Autobus mknie sobie po równinie położonej mniej więcej na wysokości 3500-4000m.n.p.m. a w tle widać szczyty And naprawdę wysokich. Szczeki się zbiera z podłogi a wszystkie białasy jadące autobusem dostają świra fotograficznego :))) my też dostaliśmy, żeby nie było :)))


Cała droga w twarzą przyklejoną do okna... Dziwicie się? :)

Brak komentarzy: